Strona główna > Dla czytelnika > Zaczytani polecają > ,,Synapsy Marii H.''- Hanna Krall

,,Synapsy Marii H.''- Hanna Krall

Synapsy Marii H.

„To moja najdziwniejsza reporterska książka”

Hanna Krall

 

Czytanie Hanny Krall nie jest łatwe. To twórczość jednej z najważniejszych światowych reporterek. Jej książki na stałe weszły do kanonu reportażu. Wydawnictwo Literackie w 2020 roku pięknie wydało „ Synapsy Marii H.”. Tytuł wydawał mi się dziwny, niezrozumiały…- jakie jest znaczenie słowa synapsa? …(z gr. synapsis – złączenie, tj. synapsa anat. styk nerwowy, połączenie między dwoma neuronami… Aha…)

Otwieram książkę i czytam: „Jest to opowieść o pamiętaniu i niepamiętaniu Marii Twardokęs – Hrabowskiej (na podstawie setek, a może tysięcy jej listów do mnie) i Marii Hrabowskiej (na podstawie jej wspomnień)”. Po chwili oglądam ilustracje, które wykonała Amanda Hrabowski. Świat czarno – biały. Autyzm. Jak wejść w tak trudny i nieznany temat? Oraz w świat daleki, na innym kontynencie, po drugiej stronie Atlantyku…I jak dziś w Warszawie chodzi się ulicami Muranowa? ( Moja wnuczka studentka wynajmuje mieszkanie w domu na dawnych gruzach – i czuje czas gdy: na Zamenhofa była Zysia Goldberg i jej znajomy z Nowolipek… Był cheder, szkoła religijna Jakuba, byli syjoniści, piekarz, manikiurzystka, dłużnicy i Rabin co zwołał Sąd Tory – dintojrę. Był sklep z nabiałem, cyrk, skład opałowy, zakład pogrzebowy. Była pracownia gorseciarska, restauracja Chaskielbergów, pralnia, lodziarnia. Był świat. Świat, którego dziś nie ma.

Oglądałam przed laty film telewizyjny o Hannie Krall – ze swego skromnego mieszkania patrzyła przez okno na ten nieistniejący świat…Odsłaniała firankę, tak jak ja odsłaniam swoją pamięć…

Wracam do tekstu z obwoluty książki: „Przeszłość zostawia ślady w synapsach. Mózg tworzy specjalne mosty między tym, co minione, oraz tym, co dzieje się tu i teraz. Opowieści o wojnie obecne w pamięci << jakby pod wodą, rozmyte i nieostre >> łączą się z monologami współczesności. Główna bohaterka – Maria H. to polska emigrantka, internowana w stanie wojennym. Mieszka w Stanach Zjednoczonych, opiekuje się synem cierpiącym na autyzm. Wśród wielu przerażających historii codzienności próbuje usłyszeć swój silny głos. Powtarza sobie, że przecież <>. Czy jednak naprawdę wierzymy w te słowa? Czytając zastanawiam się i ja – czy jestem historią samej siebie?

Opowieść Hanny Krall koresponduje z artystycznymi wizjami Amandy Hrabowski, córki bohaterki. To, co w nas wykorzenione, rozgałęzione i nagie jak bezlistne konary, widać w ich dialogu czarno na białym. Temat wykorzenienia jest mi bliski – z opowieści mojej Mamy – tu na mojej ziemi… Ja? Nie jestem już tu Obca. Jestem stąd!

Na minione Boże Narodzenie kupiłam upominek dla córki – książkę „Dobro. Jak być optymistą w trudnych czasach” ks. Adama Bonieckiego. Znalazłam w niej niezwykły rozdział „ Pytania Hanny K.” Autor zapisał, że Wydawnictwo Literackie nazywa Hannę Krall królową polskiego reportażu. I to że nie pierwszy raz zadaje sobie pytanie: w czym leży fenomen jej pisarstwa?

Adam Boniecki zrecenzował „Synapsy Marii H.” - przedziwny to reportaż, oparty na tysiącach listów, które w ciągu ostatnich 50 lat od Marii H. do Hanny K. Płynęły najpierw pocztą, potem faksem, wreszcie mailem. O powstaniu książki zdecydował – mówi Krall – fakt, że matka męża Marii była nie tylko w getcie, lecz także na Umschlagplatzu, że przynajmniej dwukrotnie powinna była umrzeć, a uszła z życiem. Powie, że: zdecydowało pewnie i to że Krall spotkała to, czego od wielu lat szuka i znajduje: człowieka „ ze specjalnym rodzajem pamięci”, bo normalny człowiek, przegapia wszystko, a dopiero przy końcu życia rozumie, ile przegapił. O tak! - i dalej – może sednem fenomenu Krall jest utrwalenie tego, co zapisała specjalna pamięć, pamięć zapisana w synapsach.

Marianin ciągnie… - bo Hanna Krall tropi, odkrywa i spisuje to, co się zachowało w synapsach pamięci jej rozmówców, a także w postpamięci, czyli w pamięci drugiego pokolenia. Słucha, zgłębia, spisuje – ale myliłby się ten, kto w H. Krall widziałby tylko strażnika pamięci. Bo sednem jej pisarstwa jest mistrzowski zapis przenikliwego, empatycznego kronikarza. Sednem jest uporczywe i obecne we wszystkich książkach Krall odwieczne pytanie – Skąd zło? H. Krall swoje wie.

Mówi: Zło nie jest marginesem. Zło nie jest pełnosprawną częścią ludzkiego losu… Mówienie, że istnieje tylko dobro, jest szkodliwe, bo nie przygotowuje na spotkanie ze złem. A ludzie powinni być przygotowani… I pyta: Skąd się bierze zło, skąd się bierze dobro? I wyznaje: To mi nie daje spokoju.

A. Boniecki: i biada tym, którym to pytanie nie zakłóca spokoju!

Jak uważnie czytać książkę „Synapsy Marii H.”? czy - „jak wiersze amerykańskich poetów faktu”? Dla H. Krall to wciąż reporterska książka. Autorka nie podejmuje tematu co do rodzaju literackiego.

A dla mnie? To też synapsa… i liryka. Z pamięci wyciągam spotkanie autorskie w Teatrze Narodowym 9 listopada 1998 roku na którym H. Krall promowała „Tam już nie ma żadnej rzeki” - ileż tego dnia i wieczorem się wydarzyło w moim życiu, ale to byłoby „opowieścią o sobie” więc odkładam to „na potem!!!”. Czytała Zofia Kucówna, był cały świat polskiej literatury, Ryszard Kapuściński… a prowadzący spotkanie powiedział, że pisanie Hanny Krall ma w sobie coś z poezji.

Jej opowieści są prawdziwe, ale niesamowite. Czytamy o rzeczach strasznych, ale ona pisze o nich ciepło, jej opowieści krzepią. Ale tak naprawdę Hanna Krall pisze nowe rozdziały Pisma Świętego, a żebyśmy nie poczuli się przerażeni, że mamy do czynienia z herezją, każe nam je nazywać reportażami - …

A dedykacja, którą od niej otrzymałam – jest ciągle w pamięci! Hanna Krall. Ona jest Poezją.

 

 

 

 

Krystyna Różańska

Aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z naszej witryny używamy plików cookie zgodnie z opisem tutaj .
Klikając przycisk Akceptuję lub kontynuując przeglądanie naszej strony internetowej wyrażasz zgodę na użycie plików cookie.

Akceptuję