Strona główna > Dla czytelnika > Zaczytani polecają > „Sydonia. Słowo się rzekło”

„Sydonia. Słowo się rzekło”

KOBIETA WIELE POTRAFI - KIEDY RZUCI KLĄTWĘ SPEŁNIA SIĘ …

 

 

„Zasiałam w sobie potrzebę mówienia głosem czarownicy.”

 

„Mam dla was złą wiadomość: ja nie znikam. Ja dopiero

zaczynam. I wiecie co? Wy sami mnie tu przywiedliście, nikt

inny. Wam zawdzięczam swą przemianę i nowe życie. Kolejne.”

 

„Oto ja. Sydonia Bork. Prawdziwa. Pani samej siebie.…

i mam gdzieś was wszystkich, wasz świat, wasze pytania

i odpowiedzi.”

 

 

 

Oto i ja – Krystyna Różańska. Słowo się rzekło… Polecam książkę, za którą w kolejce czytelnicy MBP im. A. Osieckiej w Darłowie, to „Sydonia. Słowo się rzekło”. Autorką jest Elżbieta Cherezińska, prawdziwa czarownica polskiej literatury – tak w „Gazecie Wyborczej” napisał o niej Michał Nogaś. Może dlatego mojemu burmistrzowi – tej czarownicy – nie udało się jeszcze zaprosić do miasta króla?

Zanim wzięłam ten gruby tom do rąk, widziałam i słyszałam pisarkę nad morzem, na plaży przy płonącym ognisku, w programie telewizyjnym. Doznałam olśnienia. Zapragnęłam poznać twórczość czarownicy XXI wieku. A jednak! Ciągle są! Czarownice...I to na moim brzegu, na Pomorzu. Kobiety, które wiele mogą, podobnie jak Sydonia Bork sprzed wieków…

Moja znajomość z Sydonią Bork zaczęła się w latach 70-tych XX wieku dzięki Stanisławowi Misakowskiemu, wyjątkowemu poecie mieszkającemu wtedy w Słupsku. Podarował mi „Sydonię” – poemat historyczny, z posłowiem Zygmunta Borasa i dedykację z datą – 23 luty 1979 rok . (Rok później – w 1980 – kupuję „Czarownice i inni” Michała Komara. Zaintrygował mnie tytuł i temat książki.)

Elżbieta Cherezińska, nie zna poezji czarownika jakim był Stanisław Misakowski? Wspomina zaś o książce Sidonia the Sorceress w przekładzie Lady Jane Wilde, matki Oscara Wilde`a, która była tłumaczeniem oryginalnego dzieła pastora Wilhelma Meinholda – Sidonia von Bork, die Klosterhexe, opublikowanego w 1847 roku. Zaś tego, to ja nie wiedziałam…

Po programie telewizyjnym zapisałam nazwisko bohaterki, zainteresowała mnie, później jakbym o niej zapomniała i odłożyła „na potem”…

A ona – teatrolożka, specjalizuje się w powieści historycznej. (Rzadko po takie sięgam, ale moja córka tak i jest zachwycona dziełami tej „czarownicy”.) Zadebiutowała w 2005 roku napisaną wspólnie z Szewachem Weissem literacką biografię ambasadora (który gościł też w Darłowie i którego bardzo cenię) - „ Z jednej strony, z drugiej strony”.

A kim była najsłynniejsza pomorska czarownica? - o której powstał utwór Elżbiety Cherezińskiej „Sydonia. Słowo się rzekło”. I dlaczego o jej rodzie mówiono „To jest stare jak Bork i diabeł”?

W 1620 roku w Szczecinie stracono Sydonię von Bork. Oskarżona o uśmiercenie panującego księcia należała do najstarszego szlacheckiego rodu Pomorza i do dziś żyje legenda o klątwie rzuconej przez Sydonię na ród Gryfitów. Mówiono, że to zemsta za niedotrzymaną obietnicę małżeńską, że to przez nią wymarła dynastia książąt zachodniopomorskich. Jest nawet rymowanka „Nim pięćdziesiąt lat przeminie, ród Gryfitów zaginie”. I stało się … Ostatnim z rodu był Bogusław XIV, mąż księżnej Elżbiety – ostatniej pani na darłowskim zamku.

Myślę, że dlatego warto przeczytać książkę Cherezińskiej ... Ale czy czytelnik znajdzie odpowiedź w powieści pisarki? Jak to naprawdę było?

Co wyczytałam w słowach „Od autorki” – Oto ona, Sydonia von Bork. Prawdziwa kobieta sprzed ledwie 400 lat. Myśląca samodzielnie, kochająca , kłócąca się, procesująca i skazana za czary. Chciałabym powiedzieć: to czas przeszły dokonany. Ale to nieprawda. Świat wciąż skazuje czarownice.(Państwo Islamskie 2015, Tanzania 2017, Indie…) Społeczeństwo zachodnie odnajduje czarownice w innych figurach: histeryczna artystka, działaczka, fanatyczka, sfiksowana emerytka, rycząca czterdziestka, (pięćdziesiątka, sześćdziesiątka,…), wredne babsko, ta – co karmi koty lub młoda, narowista i głupia … Kobiety w historii nie miały łatwo. Dzisiaj mówią pełnym głosem. W swoim i tych , które milczą. Gdy same siebie nazywają czarownicami, sięgają do źródeł siły.

Autorka książkę poświęciła: „Pamięci wszystkich spalonych , ściętych, powieszonych, utopionych i wygnanych. Skalanych mianem służebnicy diabła. Czarownic. Osądzonych i skazanych. Kobiet myślących samodzielnie.”

Elżbieta Cherezińska pisze w podziękowaniach: Pracuję w domu, nie wyjeżdżam w odosobnienie, więc moja rodzina zawsze jest częścią procesu twórczego, Sydonia długo mieszkała z nami (jeszcze się nie wyprowadziła). Dziękuję córkom, że z ciekawością przyjęły jej obecność i zaprzyjaźniły się z czarownicą (ja -czytelniczka też!)… Zaś mężowi za podróże po Księstwie Pomorskim. Dodaje: mieszkamy pod Kołobrzegiem, a najbliższą naszej miejscowością jest Stary Borek i czerpię z tego, sięgającego setek lat, sąsiedztwa – to mogły być ziemie, lasy dawnego kasztelana Kołobrzegu, Borka.

I dalej: ...zasiałam w sobie potrzebę mówienia głosem czarownicy. Dłużej żyję z Sydonią niż bez niej. Jej historię przeczytałam jako jedną z pierwszych, gdy zamieszkaliśmy w Kołobrzegu, zachłysnęłam się nią, ale … musiała odleżeć i dojrzeć (podobnie i ja mam, wszystko musi poczekać…)

Może musiałam się otworzyć na ciągi zdarzeń i zbiegów okoliczności. To jedna z tych książek, które napisałam pod wpływem impulsu – stos był gotowy od lat, czekał na iskry, co pewnie znaczy, że nie jestem łatwopalna. W tej historii ekscytujące jest wszystko. Zdarzyła się naprawdę. Przez wieki przetrwały akta procesowe, a klątwa ziściła się ...I to, że „Są dwie Sydonie von Bork – legendarna i rzeczywista. Pamięć o tej pierwszej jest niezwykle żywa na Pomorzu Zachodnim”.

To, co napisała „pisarka – czarownica” jest i takie moje… „Darzę głębokim uczuciem Gryfitów, nieco tajemniczy ród władający Pomorzem nieprzerwanie przez sześć stuleci. Księstwo Pomorskie było unikatowe, przenikały się w nim kultury i wpływy , tworząc osobną, swoistą jakość, właściwą temu miejscu i trudno uchwytną, gdy próbuje się je opisać z polskiej czy niemieckiej perspektywy. Pomorze ma własną. Najlepiej widać to podczas podróży, gdy przekraczamy granicę państw, ale wciąż widzimy i czujemy, że to jedno miejsce. (…) Chciałam przedstawić je Państwu i zarazić uczuciem do niego …” - I tu odezwę się ja – i ja próbuję zarażać innych tym uczuciem, do mojej Małej Ojczyzny, pamiętając o tym, że jestem Polką, Europejką a przede wszystkim Pomorzanką – jestem stąd i tu czuję swoją pomorskość. Skąd wiem, że kobieta wiele potrafi, może a kiedy rzuci klątwę często spełnia się?…

Podpisuję się pod słowami Elżbiety Cherezińskiej - „Chciałam byśmy spojrzeli na Pomorze oczami Sydonii i Gryfitów, jednocześnie. Na chwilę przed tym, nim nastąpi koniec: Sydonii von Bork, rodu Gryfa i złotego wieku Pomorza”. Czuję się szczęśliwa, że należę do pokolenia, które przejęło dziedzictwo dawnych Pomorzan. Może kiedyś, w dawnym wcieleniu też byłam czarownicą … Lubię je! Lubię Sydonię i Elżbietę Cherezińską.

 

Pomorzanka – Krystyna Różańska.

MBP w Darłowie

Aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z naszej witryny używamy plików cookie zgodnie z opisem tutaj .
Klikając przycisk Akceptuję lub kontynuując przeglądanie naszej strony internetowej wyrażasz zgodę na użycie plików cookie.

Akceptuję